Autor Wiadomość
Tarrus Kingsloey [ZM]
PostWysłany: Pią 15:51, 21 Lip 2006    Temat postu:

Kravegan obudził się w zamkowych lochach.Był cały obolały i chyba miał gorączkę.Zaiste królów świata jedno łączy-uwielbienie dla okrucieństwa,władzy i pieniędzy.Jak zauważą okazję do zaspokojenia jednej z powyższych pokus,od razu dobierają się osobnikowi do rzyci.Tak było i tym razem.Dosłownie nawet,bo na ową dupę Kravegan zebrał wiele kopów tamtego dnia.Usłyszał kroki.
-Żarcie.-oznajmił krótko i bardzo niemiło zamkowy pachołek,gruby i obleśny Grander.
Przez szparkę w drzwiach wsunęła się malutka miska.Połwa miski zapełniona była postnym barszczem,a obok leżała również postna (głównie ze względu na rozmiar) kromka ciemnego chleba.Zaprawdę,podle karmili więźniów.I nieregularnie.Kravegan dostał wtedy tylko jeden posiłek,a było już grubo po południu.Nie narzekając rzucił się na miskę i dosłownie pochłonął jej zawartość,zagryzając chlebem.Niedługo potem wizytę złożył mu król.Odwiedził go w celi.Celi brudnej,ceglanej i bardzo niezadbanej.
-Witaj błędny rycerzu.-powiedział król chłodnym i wypominającym tonem.-Zaiste wiele narozrabiałeś,lecz...Mogę ci darować przy jednym warunku.
Oczy Kravegana z pełnych nadziei,poprzez wielce szczęśliwe stały się masrkotne i trochę podejrzliwe.
-Jaki to warunek?
-Nigdy więcej nie dosiądziesz konia.Nie weźmiesz miecza do ręki.Krótko mówiąc,utracisz swą rycerskość.-rzekł rzeczowo król.
Po długiej potyczce z sobą i własnym sumieniem Kravegan przytaknął,i odszedł.



Zadowolony,aczkolwiek trochę zasmucony utratą rycerskości Kracegan podążał do domu.Znając jego szczęście bez przygód nie mogło się obyć.Momentalnie z krzaków wyskoczyła grupa rozbójników.
Pierwszy z nich wysoki,gruby i wąsaty podszedł do Kravegana.
-Dawaj co masz-rozkazał z szyderczym uśmiechem
-Nie mam nic.-odrzekł,trzęsąc się Kravegan.
Pierwszy raz brak dukatów uratował mu życie.Tyłka jednak nie uratował,bo jego rzyć znowu spotkał grad kopów.Jego twarz,cała w siniakach,była tak obolala,że nie mógł się ruszyć.Zdołał dojść do domu i położyć się.Potem paraliż go spotkał.Z tej opowieści jeden morał:PECH PRZECIWIEŃSTWEM RYCERSTWA.
Tarrus Kingsloey [ZM]
PostWysłany: Pią 11:57, 21 Lip 2006    Temat postu: Kravegan

Opowieść nasza zaczyna się (jak zresztą większość opowieści) w zamierzłych czasach,których nikt nie pamięta.W wiosce Bannt w księstwie Rakegran żył rycerz.Żył to za dużo powiedziane.Zaiste,egzystował on tam.Paraliż mięśni i liczne stłuczenia nie pozwalały na najmniejszy nawet ruch.Zaprawdę,rycerzem był on do rzyci.Uratował w całym swoim zasranym życiu jedną osobę.Swojego dziadka (ławo to wytłuymaczyć,dziadek po prostu tonął).I co on komu winien?Ano nic.Ale jak wiadomo bez winy człowieka nie ma,więc i coś by się znalazło.Może...Hmm....Zabicie królewskiego pachołka?Przez przypadek oczywiście.Kravegan,bo tak zwał się nasz bohater,pecha miał wielkiego.Pewnego razu był w królewskiej eskorcie.Znów sytuację łatwo wytłumaczyć.Oprócz niego zdrowi byli tylko dwaj giermkowie i czterej jeźdźcy,a to malo.Król był więc zmuszony wziąć Kravegana.Tak więc jechali sobia galopem przez leśną ścieżkę.Nagle król wydał nakaz postoju.Kravegan nieszczęśliwie próbował zatrzymać konia,tak,że ten kopnął w zadek klacz giermka.Giermek zrobił fikołka w powietrzu i wylądował w rowie.
-Coś ty,twoja zasrana mać,zrobił?-wykrzyknął gniewnie król.
-Ja..ja przez przypadek-burknął nieśmialo Kravegan.
-Przypadek?No żesz,ja go zaraz zabiję!Zabił mi giermka i mówie,że przypadkiem.Do lochów z nim!-rozkazał król.
-Nie,panie czcigodny,to się nie powtórzy,naprawdę przyrzekam.-błagał Kravegan z łzami w oczach.
A że król miękkie miał serce,a rzyć (w przeciwieństwie do konia zabitego giermka) twardą,dał rycerzowi jeszcze jedną szansę.Była to najgorsza decyzja w jego życiu.Niespełna ćwierć mili później Kravegan zatrzymał konia i próbował zejść.Zapłątał się jednak w mocowania siodła i spadł.Prosto na króla.A królowi korona spadła w tym przypadku,choć nie dosłownie.
-Ty durniu!Idioto!Dupiasty koczkodanie,zafajdany świerszczy,ty!Ty warchole wypłukany w korycie,ty,ty...Ty imbecylu,małpo,wyrwę ci nogi z twojej zaplutej rzyci!-bulwersował się król.
Skulony i zapłakany Kravegan uchylił się od ciosów króla.Zaprawdę śmieszna musiała być to scena.Duży chłop,rycerz bity przez starucha z brodą do pasa.Tym razem Kravegan się nie wywinął...

CDN

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group